Łapią właściwy rytm

Z kolei za sprawą portalu super-nowa.pl czytamy o futbolistach Rekordu.

4-11-2009 8:56

Piłkarze Rekordu Bielsko-Biała w czterech ostatnich spotkaniach odnieśli cztery zwycięstwa, co pozwoliło im awansować się na 5. miejsce w tabeli.

Rekordziści przed sezonem zapowiadali, że nadszedł czas, w którym nie będą grali wyłącznie o utrzymanie. Ci odważniejsi mówili nawet o walce o awans. Początek sezonu nie był jednak dla bielszczan udany.
 – Graliśmy ładnie dla oka, ale nie było punktów. Było to dość dziwne, bo przecież mamy młodą, zdolną drużynę, świetnego trenera, a do tego trenujemy naprawdę bardzo mocno – mówi Bartosz Woźniak.
Praca na treningach powoli zaczyna przynosić efekty. Rekord w czterech ostatnich spotkaniach zdobył komplet punktów, dzięki którym podopieczni trenera Wojciecha Boreckiego awansowali na 5. miejsce w tabeli. – Jest wyraźna poprawa w naszej grze. Zakładaliśmy sobie, że małymi kroczkami będziemy szli do przodu i tak właśnie się dzieje – cieszy się Borecki.

Concordia napędziła stracha

Wyniki i styl gry Rekordu na pewno napawają optymizmem. Dobrą dyspozycję bielszczanie potwierdzili także w ostatniej kolejce IV ligi, kiedy to na własnym boisku podejmowali Concordię Knurów. Faworytem spotkania bez wątpienia byli gospodarze, gdyż knurowianie to „czerwona latarnia” rozgrywek, w których w 13. spotkaniach zdobyli jedynie 3 punkty. Na bielskim boisku Concordia zaprezentowała się jednak bardzo przyzwoicie.
Rywale grali bardzo dobrze. Nie murowali bramki, grali odważnie. Widać było, że przyjechali tu po punkty i zrobią wszystko żeby swój cel osiągnąć – twierdził po meczu Borecki.

Rekordziści zdawali sobie sprawę, że mecz sam się nie wygra i dlatego od początku spotkania próbowali narzucić swój styl gry. O tym, że było warto niech świadczy wynik po 36. minutach gry, gdy Rekord prowadził już 2:0. Później gospodarze oddali nieco pola Concordii, która coraz śmielej atakowała i kilkakrotnie zagroziła bramce strzeżonej przez Rafała Jacaka. Jeszcze przed przerwą goście cieszyli się z gola kontaktowego, gdyż pięknym uderzeniem pod poprzeczkę bramkarza gospodarzy zaskoczył Łukasz Sendlewski. Po przerwie Rekord znów zaczął grać tak, jak na początku spotkania, co poskutkowało drugą bramką w tym dniu Bartosza Woźniaka.
 – Bartek został sprowadzony do klubu właśnie dlatego, że potrzebowaliśmy snajpera. Wcześniej mieliśmy problem z wykańczaniem dogodnych sytuacji, teraz jest już lepiej – tłumaczy bielski szkoleniowiec. Mimo dwóch strzelonych goli Woźniak nie było do końca zadowolony. – Bramek mogło być więcej, bo mieliśmy jeszcze parę szans. Nie udało się ich wykorzystać, ale najważniejsze są kolejne trzy punkty – mówi najlepszy strzelec Rekordu.

Autorem tekstu jest Maurycy Marek, foto: super-nowa.pl

TP

powrót

Treść komentarza:

Login:

Hasło:

Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto