KS Żory - Rekord Bielsko-Biała 1:1 (1:1)
Przerwana została seria meczów bez punktowej zdobyczy.
8-05-2010 20:52
KS Żory - Rekord Bielsko-Biała 1:1 (1:1)
Rekord: Jacak – Dawid Lech, Kania, Rumiński (88. Mojżesz), Karwowski, Daniel Lech, Maślorz (50. Jaroś), Bogdan, Ogrocki (60. Marek), Jędrzejko (75. Zieliński), Woźniak
0:1 Hanusiak (13 min., samobójcza)
1:1 Tomecki (19 min.)
Czy wynik spotkania z przedostatnim zespołem w tabeli można uznać za sukces? Zważywszy na okoliczności – tak! Piłkarzom obu zespołów przyszło grać w ekstremalnie trudnych warunkach. Już w trakcie przedmeczowej rozgrzewki murawa boiska w Żorach-Baranowicach miało konsystencję namoczonej wodą gąbki, a z każdą minutą gry było tylko gorzej. Świadomość czterech gier bez punktowej zdobyczy bielszczan także miała wpływ na morale przyjezdnych. Wreszcie determinacja miejscowych, którzy swoją ambicją i walecznością dowiedli, że o ligowy byt walczyć będą do końca. Pierwsze minuty nastrajały optymizmem sympatyków Rekordu. Już w 2. minucie, po podaniu Andrzeja Maślorza, świetnym strzałem z okolic narożnika pola karnego popisał się Bartosz Woźniak. Piłka otarła się o „długi słupek” bramki rywali. Siedem minut później równie efektownie Grzegorz Bogdan wypuścił w bój Macieja Jędrzejkę. Napastnikowi gości zabrakło centymetrów wolnej przestrzeni, aby pokonać w pojedynku bramkarza KS Żory. Zwieńczeniem dobrego okresu gry „rekordzistów” był gol samobójczy Michała Hanusiaka. Obrońca gospodarzy niefortunnie interweniował głową przy ostrej wrzutce G. Bogdana. Aktywni w ofensywie bielszczanie stworzyli jeszcze kilka ciekawych akcji, ale w najmniej spodziewanym momencie spadł na ich głowy lodowaty prysznic. W 19. minucie, przy rzucie rożnym, nikt nie przypilnował w polu karnym Piotra Tomeckiego, który z bliska wpakował piłkę do siatki. To zdarzenie na bardzo długi czas spowodowało chaos w poczynaniach Rekordu. Ten rozstrój w grze mógł nawet przynieść prowadzenie gospodarzom. W 32. minucie tylko dobre ustawienie w polu bramkowym Patryka Rumińskiego zapobiegło utracie gola. Po przerwie „rekordziści” znów ruszyli do dynamicznych ataków. Po pierwszym z nich i uderzeniu głową Macieja Jędrzejki piłka odbiła się od poprzeczki. Dobrze funkcjonujące tryby przyjezdnych, niestety znów na długo, zahamowała kontuzja stawu skokowego A. Maślorza. Bielszczanie poddali się chaotycznemu stylowi gry miejscowych i w kilku sytuacjach doskonałej dyspozycji Rafała Jacaka w bramce zawdzięczają, że nie stracili drugiego gola. Ostatnie dziesięć minut spotkania, to znów przewaga podopiecznych Mirosława Szymury. Mieli swoje szanse G. Bogdan i Dominik Zieliński, ale rezultat pozostał bez zmian. Wystarczy dodać, że po uderzeniach kapitana Rekordu, w jednym przypadku obrońcy wybili piłkę sprzed linii bramkowej, a w drugim bramkarza sparował futbolówkę na poprzeczkę bramki.
J.Sz./TP
g10
Data dodania:8-05-2010 21:32
Cenny remis??
Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto
FranzMaurer
Data dodania:9-05-2010 14:08
Trudno dopisać coś nowego do wyczerpującej relacji, chyba tylko to, że boisko to była naprawdę jedna totalna katastrofa. Przy linii bocznej działy się po porstu cuda i z piłką, która sie nagle w wodzie zatrzymywała, i z piłkarzami, którzy biegli dalej przekonani, że piłkę nadal mają przy nodze, po czym orientowali sie, że została metr z tyłu, więc wracali sie po nią i z reguły tracili grunt pod nogami na śliskim podłożu. Komedia... Warunki dla obu druzyn takie same, ale niewątpliwie sprzyjały one taktyce "z buta i do przodu", a że jest to standardowy sposób grania drużyny z Zor, to gospodarze lepiej czuli się w tych warunkach. Ciężko było grać krótkimi podaniami utrzymując się długo przy piłce, a jak w drugie polowie zabrakło Maślorza, to gra Rekordu siadła niemal całkowicie. Dlatego w tych okolicznościach remis nie jest taki zły.