Bez kropki nad i
Jeszcze raz o sobotnim meczu czwartoligowego Rekordu. Spotkanie zakończone remisem komentuje Mirosław Szymura, szkoleniowiec bielszczan.
10-05-2010 11:45
- Można określić, że było to mecz, który śmiało mogliśmy wygrać, ale mogliśmy go równie dobrze przegrać. Inne porzekadło mówi, że jeśli nie możesz spotkania wygrać, to postaraj się go nie przegrać. Żal zwłaszcza początkowej fazy, bo kiedy jeszcze boisko nadawało się do gry, przewaga była po naszej stronie i mieliśmy w pierwszym kwadransie kilka dobrych, bramkowych sytuacji. Przypomnę, że już w drugiej minucie Bartek Woźniak trafił piłką w słupek. Zdobyliśmy wprawdzie gola samobójczego po ostrym dośrodkowaniu Grześka Bogdana, ale niestety nie postawiliśmy „kropki nad i”. Wystarczyła jedna niepewna interwencja, niepotrzebny rzut rożny, a po nim w zamieszaniu padł gol wyrównujący. W przerwie mobilizowaliśmy się jeszcze bardziej, ale dość szybko nasz plan posypał się. Wpływ na to miały dwa fakty. Kontuzja Andrzeja Maślorza, po której na pewien czas nasza gra w środku była chaotyczna oraz stan boiska, które można przyrównać jedynie do grzęzawiska. W takich okolicznościach trudno o grę w futbol. Rządziła zasada „kopnij i biegnij”, a lepiej do niej dostosowali się gracze z Żor. Piłką rządził przypadek. Dlatego na słowa pochwały zasłużył Rafał Jacak, który dołożył swoją cegiełkę do tego remisu. Bronił naszej bramki bardzo pewnie i z dużym wyczuciem. Dokonywał właściwych wyborów przy swoich interwencjach. W końcówce znów mogliśmy przechylić szalę wygranej na swoją stronę. Pozostało więc uczucie niedosytu, ale w identycznym nastroju schodzili z boiska gospodarze. Wypada cieszyć się jedynie z przerwania złej passy.
TP
Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto