Nierówno, ale skutecznie

O obiekcie w Bojszowach, stylu gry Rekordu w spotkaniu z GTS-em i postawie rekonwalescentów mówi trener bielszczan – Mirosław Szymura.

13-05-2010 11:58

- Wpierw chciałbym wyrazić swój podziw dla ludzi, którzy opiekują się murawą boiska w Bojszowach. Na tak doskonałej płycie boiska jeszcze w IV lidze nie graliśmy. Jestem pod dużym wrażeniem całego kompleksu, w którego skład wchodzą m.in. hala, „Orlik” i korty tenisowe. Ale odnosząc się już wyłącznie do wydarzeń boiskowych i konfrontacji z GTS-em, przyznać muszę, że nie mogę rozgryźć kwestii tak nierównej gry w naszym wykonaniu, w trakcie jednego spotkania. Znów rozpoczęliśmy w bardzo dobrym stylu. Mieliśmy mecz pod kontrolą, a gra toczyła się pod nasze dyktando. Gospodarze sporadycznie przedzierali się przez linię środkową. I znów, podobnie jak przed kilku dniami w Żorach, przytrafia się nam jeden błąd, po którym nasza gra „sypie się”, tracimy grunt pod nogami. Gospodarze zepchnęli nas do głębokiej defensywy i muszę szczerze przyznać, że szczęśliwie nie utraciliśmy gola. Po pauzie staraliśmy się z dobrym skutkiem wrócić na właściwe tory. Znów budowaliśmy akcje ofensywne wyprowadzając długie akcje już od linii obronnej. To wyglądało ładnie i efektownie, choć czasami odnoszę wrażenie, że w tej lidze lepszy skutek przynosi używanie takich powiedziałbym siermiężnych środków. Nasza postawa świadczy o tzw. kulturze gry, ale nie zawsze daje to oczekiwany efekt. Pierwszego gola zdobyliśmy dzięki agresywnej postawie Daniela Lecha. Doskoczył do obrońcy, wyłuskał piłkę i ostro dośrodkował. Reszta podziała się sama. Obrońca interweniował tak nieszczęśliwie dla siebie, że piłka znalazła się w bramce GTS-u. Drugi raz z rzędu zdobywamy w ten sposób gola, ale przypomnę, że w podobnych okolicznościach także straciliśmy niedawno bramkę. Po stracie gola z bojszowian uszło powietrze, co natychmiast wykorzystaliśmy. Po długim wykopie Rafała Jacaka piłkę przejął Grzesiek Bogdan i po wymianie kilku podań z Bartkiem Woźniakiem podwyższyliśmy prowadzenie. To była akcja w iście futsalowym stylu! Po drugim golu było już w zasadzie po meczu. Miejscowi próbowali ofensywnego wariantu z dwoma, a nawet trzema napastnikami, ale nie stworzyli jakiegoś zagrożenia. My natomiast mieliśmy szanse na kolejne bramki, które zmarnowaliśmy. Teraz nie ma sensu już do tego wracać, wszak zwycięzców się nie sądzi! Na koniec chciałbym wyrazić słowa uznania dla Andrzeja Maślorza. Zagrał dobre zawody, a przecież występował z urazem i trochę na własną odpowiedzialność. Po dłuższej przerwie wystąpił Daniel Kasprzycki. Również on zagrał na bardzo przyzwoitym poziomie i bez pomyłki w grze obronnej.

 

 

 

 

TP

powrót

Treść komentarza:

Login:

Hasło:

Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto