Mecz niewykorzystanych szans
To tytuł do relacji ze spotkania Rekordu z Marwitem, którą przytaczamy za portalem super-nowa.pl.
23-03-2010 18:45
Tak w skrócie można określić to, co stało się wczoraj w hali Rekordu. Bielszczanie nie wykorzystali szansy na bramkę w ostatniej sekundzie meczu, na zwycięstwo z Marwitem Toruń i najprawdopodobniej na medal Mistrzostw Polski.
Chyba nikt się nie spodziewał, że po zwycięstwach nad najlepszymi zespołami ligi, „rekordziści” potkną się o toruński Marwit, który walczy o utrzymanie w ekstraklasie.
– Za dużo straciliśmy punktów z zespołami z dołu tabeli. Z najlepszymi potrafimy wygrywać, z tymi słabszymi jak widać nie – mówił po meczu Andrzej Szymański.
Choć zespół z Torunia plasuje się na miejscu spadkowym to już nie jest tą drużyną, która od wszystkich dostawała baty w pierwszej rundzie. Zespół został bowiem wzmocniony piłkarzami zza naszej wschodniej granicy i teraz torunianie spisują się bardzo dobrze, czego potwierdzeniem jest choćby zwycięstwo nad Cleareksem Chorzów 7:2.
– Marwit na pewno w lidze się utrzyma. Po tych wzmocnieniach, jakie dokonał jest bardzo silną drużyną, niemniej jednak, marząc o medalu z takimi ekipami trzeba wygrywać – twierdzi trener bielszczan Marcin Biskup.
Początek dla gospodarzy, koniec dla gości
Mecz z torunianami rozpoczął się dla Rekordu jak marzenie. Już pół minuty po pierwszym gwizdku Piotr Szymura strzałem w „okienko” pokonał Yuriya Vasylchenko. Później, niczym na bokserskim ringu, rywalizacja toczyła się cios za cios. Do przerwy widzieliśmy jeszcze bramki Pawła Hoefta (Marwit), Piotra Pawełka ( Rekord) i Marcina Mikołajewicza (Marwit). W grze Rekordu było widać dużo niedokładności i nerwowości. Widoczny był również brak dwóch podstawowych graczy bielskiego klubu – Wojciecha Łysonia i Radka Polaska, którzy pauzowali za kartki.
– To są ważni zawodnicy dla zespołu. Jeden zdobył już w tym sezonie 12 bramek, a do tego bardzo dobrze gra w obronie, drugi to świetny skrzydłowy. Takich zawodników nie jest łatwo zastąpić – mówił trener Biskup.
W drugiej połowie Rekord po kilku minutach znów wyszedł na prowadzenie dzięki „ bombie” Szymańskiego. Tym razem jednak skutecznie odpierał groźne ataki przyjezdnych. Szczęście opuściło bielszczan pół minuty przed końcem, kiedy to Marwit doprowadził do remisu.
Zepsuta piłka meczowa
Podział punktów w kontekście walki o medal Mistrzostw Polski, nic bielszczanom nie dawał, dlatego też podopieczni Biskupa zagrali va banque. Na ostatnie sekundy meczu Rekord wycofał bramkarza, dzięki czemu mógł zagrać piątką w polu. Przewaga jednego zawodnika w futsalu to dużo, podobnie jak pół minuty to wystarczający czas na zdobycie gola. Rekord był tego niezwykle bliski: piłka wstrzelona z lewej strony odbiła się od stojącego metr przed bramką Andrzeja Szymańskiego i wpadła wprost w ręce bramkarza gości.
– Piłkę miałem na wysokości brzucha, nie miałem jak jej uderzyć, więc przynajmniej próbowałem ją wepchnąć do bramki. Szkoda, że się nie udało – mówił załamany Szymański i samokrytycznie dodał, że rasowy napastnik powinien takie sytuacje wykorzystywać. Na pocieszenie Szymańskiemu pozostaje strzelona bramka, na którą we własnej hali doświadczonemu bielskiemu zawodnikowi przyszło czekać od końca listopada. – Zagraliśmy dziś naprawdę dobry mecz, ale Marwit też pokazał, że w futsal grać potrafi – chwalił rywali Biskup.
Medal (nie) realny
Remisem z torunianami Rekord mocno skomplikował sobie sytuację w tabeli, zwłaszcza, że najgroźniejsi konkurenci do medalu solidarnie wygrali swoje mecze. Przegrał tylko lider – Akademia FC Pniewy, ale drużyny z Wielkopolski i tak raczej nie udałoby się dogonić. Na trzy kolejki przed końcem ligi bielszczanie mają 7 punktów mniej niż drugi Hurtap i trzecia Nova Katowice. Teoretycznie jest więc jeszcze szansa, zwłaszcza, że katowiczanie będą grać jeszcze z Akademią, Hurtapem i piątą Pogonią Szczecin. W praktyce jednak o medal będzie niezwykle trudno.
– Będziemy nadal grać o zwycięstwa. Teraz każdy kolejny mecz może rozstrzygnąć wszystko. My musimy wygrywać już do końca. Jeden z rywali nie może wygrać ani razu – tłumaczy trener Biskup. – Medal zdecydowanie się nam oddalił, ale nie wszystko jeszcze stracone – twierdzi Andrzej Szymański. Kolejny mecz Rekord zagra na wyjeździe z ligowym średniakiem Grembachem Zgierz. Porażka w tym meczu przekreśla szanse na medal...
Autor: Maurycy Marek
TP
Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto