Udowodnić swoją wartość

Rzecz w tym, iż przed rewanżową potyczką pucharową z łęczyckim Hurtapem gospodarze  „wszystko mogą, ale nic nie muszą”. Po uzyskanym przed rokiem, w niezwykłych okolicznościach awansie na najwyższy szczebel rozgrywek futsalowych, w Rekordzie w ciemno zostałoby wzięte „spokojne” miejsce, gwarantujące miejsce w ekstraklasie. Tymczasem „rekordziści” dokonali nie notowanego od lat wyczynu. Nie dość, że rychło zapewnili sobie ligowy byt w kontekście kolejnego sezonu, to niemal do końca liczyli się w rozgrywce o miejsca na podium. To przede wszystkim efekt mądrej i przemyślanej polityki transferowej. Potencjał personalny jak najbardziej predestynował Rekord do walki o czołowe lokaty. Także dzięki temu, iż kadra bielskiego zespołu prezentowała się przyzwoicie jakościowo i liczebnie można było dotrzeć aż do półfinału Pucharu Polski. Jasne, po porażce 1:6 sprzed tygodnia trudno liczyć bielszczanom na pełny rewanż, ale już sama gra o dobry wynik powinna być wystarczającą motywacją dla podopiecznych trenera Marcina Biskupa. Łęczycanie skutecznie „odgryźli się” w miniony piątek za porażki i remis w poprzednich konfrontacjach, ale właśnie statystyki wskazują, że to biało-zieloni trzymają „lepsze karty w ręce”. Ktoś w końcu potrafił ogrywać każdą z ekip absolutnej czołówki Ekstraklasy Polskiej Ligi Futsalu, w tym m.in. wicemistrza Polski - Hurtap. Nie przypadkiem do kadry narodowej byli powoływani: Krystian Brzenk, Paweł Budniak, Tomasz Dura i Piotr Szymura. W szerokim składzie polskich „akademików” znaleźli się – Witold Zając i P. Budniak. Wreszcie nominacje do kadr młodzieżowej i juniorskiej wychowanków klubu także o czymś świadczą. Rekord swoją wartość ma, i wiemy o tym bez względu na rezultat pucharowego rewanżu.

Pierwszym finalistą rozgrywek został zespół Moto '46 Szczecin. Drużyna ze stolicy Zachodniego Pomorza pokonała 9:4 FC Nova Katowice. W pierwszym spotkaniu wygrali katowiczanie 10:8.