Całkiem inny smak remisu

Po wcześniejszych remisach bielszczan, które trudno uznać za sukces, całkiem inaczej smakuje punkt zdobyty kosztem lidera.

2-06-2010 11:48

Sam mecz z Polonią Łaziska Górne, nie tyle komentuje, co relacjonuje Mirosław Szymura, szkoleniowiec czwartoligowego Rekordu. – Na wstępie trzeba podkreślić, że nawet na stronie internetowej naszego rywala zauważono, że mecz odbył się na mocno nasiąkniętym wodą, ale dobrze przygotowanym boisku. Pierwsze minuty spotkania minęły pod znakiem wzajemnego badania się. My zagraliśmy w ustawieniu 4-1-4-1, z jednym wysuniętym napastnikiem. I przyznać muszę, że jestem bardzo zadowolony z realizacji założeń taktycznych przez zespół. Chłopakom należą się brawa za to, że wykonali wszystko na boisku tak, jak należy. W pierwszych minutach oddaliśmy kilka strzałów z dystansu, które wprawdzie mijały światło bramki, ale w takich warunkach jest to dobra metoda na zaskoczenie przeciwnika. Uderzali kolejno: Dawid Ogrocki, Bartek Woźniak i Andrzej Maślorz. Później gracze Polonii przycisnęli nas, osiągnęli przewagę i dłużej utrzymywali się przy piłce. Prawda jest jednak taka, że zawodnicy z Łazisk Górnych grali głównie w poprzek boiska, a jeśli przesuwali się do przodu, to tylko poprzez zwykłe wykopywanie piłki. Groźniejszych sytuacji nie stwarzali poza dwoma strzałami z dystansu, z którymi poradził sobie Maciek Wnętrzak. Chwilę trwogi przeżyliśmy w okolicach 30-ej minuty, kiedy graliśmy chwilowo w dziesięciu. Poza boiskiem opatrywany był Dawid Ogrocki po starciu z bramkarzem gości. Tę okoliczność wykorzystali przyjezdni dochodząc do sytuacji sam na sam z Maćkiem, ale ten nie dał się zaskoczyć broniąc nogami. Po przerwie zagraliśmy trochę lepiej, a na pewno odważniej. Dla odmiany „poloniści” byli coraz bardziej nerwowi i chyba zaskoczeni naszą nieustępliwą postawą. Wcale nie było tak jak to przeczytałem w Internecie, że „Rekord gra o nic”. Im bliżej końca, spotkanie było bardziej wyrównane. Owszem, fantastyczną okazję jako pierwsi mieli łaziszczanie. Zakotłowało się pod naszą bramką, a po kilku uderzeniach futbolówka w końcu trafiła w słupek. Jednak to my mieliśmy „piłkę meczową”. Pod długim wybiciu piłki przez Maćka Wnętrzaka do Dawida Ogrockiego, znakomite, prostopadłe podanie otrzymał Bartek Woźniak. To była klasyczna, stuprocentowa okazja, ale niestety bramkarz Polonii wyczuł intencje strzelca. Rafał Franke wygrał ten pojedynek. Odchodząc już od zasadniczej relacji na rzecz komentarza, muszę koniecznie pochwalić wszystkich chłopaków. Wszyscy zasłużyli na oklaski. Jednego z piłkarzy jednak chciałbym szczególnie wyróżnić. Bartek Woźniak wczoraj znakomicie mobilizował zespół, wspierał młodszych kolegów dobrym słowem i podpowiedzią. Był dla nich autorytetem!

TP

powrót

Karat

Data dodania:2-06-2010 17:20

Brawo Panie trenerze!!

Treść komentarza:

Login:

Hasło:

Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto